Luka w pamięci
Mirosław Rzeszowski wychował się w domu na obrzeżach dawnego żydowskiego cmentarza, który wyglądał jak dziki park i był miejscem zabaw dla dzieciaków z okolicy. – Wówczas oczywiście nie zdawałem sobie sprawy, że kiedyś był tam bejsojlem, czyli żydowski cmentarz – opowiada. – Czasem widywałem ludzi kopiących na tym terenie, ale dopiero po latach przeżyłem szok, gdy zrozumiałem, czego tam szukali.
Cmentarz zamieniony na park był symbolem luki w pamięci o przeszłości Szubina. Na tych terenach wspominano niekiedy przedwojenną społeczność niemiecką – co szósty obywatel Szubina był Niemcem – jednak prawie nikt nie mówił o dużo mniejszej, ale także widocznej lokalnej wspólnocie żydowskiej. Rzeszowski postanowił przywrócić obu nacjom należne im miejsce w historii miasta. W 2008 roku założył Szubińskie Towarzystwo Kulturalne i jako pierwszy cel postawił sobie uczczenie pamięci szubińskich ewangelików w ramach projektu „Pojednanie i pamięć”. 6 sierpnia 2009 roku w parku miejskim uroczyście odsłonięto obelisk z marmurową tablicą z polsko-niemieckim napisem: „Pamięci spoczywających na byłym cmentarzu ewangelickim”, a całe przedsięwzięcie opisano w okolicznościowej publikacji, która ukazała się w listopadzie 2009 roku.
Sukces pierwszego projektu pociągnął za sobą kolejne plany: – Dojrzałem do tego, by w parku, w którym bawiłem się jako dziecko, stworzyć miejsce pamięci drugiego narodu – opowiada Rzeszowski. – W tamtym lasku znajdował się pomnik Polaków rozstrzelanych przez Niemców w 1939 roku na terenie cmentarza żydowskiego. Wybór przestrzeni do egzekucji na pewno nie był przypadkowy, chodziło o to, by dodatkowo zadrażnić stosunki między Polakami a Żydami i by zbezcześcić cmentarz. Pomyślałem, że miejsce, gdzie stoi pomnik rozstrzelanych Polaków, będzie idealne do upamiętnienia dawnego cmentarza żydowskiego – dodaje. Od pomysłu do realizacji droga była jednak daleka, wymagała przede wszystkim pozyskania stosownych zezwoleń i grantów. Szczęśliwie projekt pod nazwą „Szubin pamięta” zyskał akceptację i dofinansowanie od władz samorządowych w lutym 2010 roku i prace nad przygotowaniem miejsca pamięci ruszyły pełną parą. Swoje wsparcie zaoferowały także lokalne firmy i życzliwi szubinianie. – Szczególnie pomógł mi Kazimierz Mendyk, członek zarządu Towarzystwa – wspomina Rzeszowski. – Życzliwi byli włodarze miasta. Bez wsparcia burmistrza niewiele dałoby się zrobić, bo grant był skromniutki, a koszt prac duży. Na szczęście teren dawnego cmentarza leży na ziemi gminnej. To ułatwiło sprawę.
Delikatną kwestią był dwujęzyczny polsko-hebrajski tekst na tablicę pamiątkową, który Rzeszowski musiał bardzo starannie przygotować, by został zaakceptowany przez przedstawicieli Starostwa Powiatowego Nakło nad Notecią, Urząd Wojewody oraz Komisję Rabiniczną do Spraw Cmentarzy w Warszawie. Głaz, na którym planowano umieścić tablicę, został ofiarowany przez Jadwigę i Jana Pawlaków z nieodległych Samoklęsk Małych. Nie obeszło się jednak bez trudności: – Według żydowskiego wierzenia ziemia cmentarna jest święta do końca świata – tłumaczy Rzeszowski. – Dlatego nie mogliśmy podjąć żadnych prac naziemnych przy budowie pomnika, by nie zbezcześcić żydowskiego cmentarza. Postanowiliśmy wykorzystać istniejący chodnik prowadzący do pomnika rozstrzelanych Polaków, zdjęliśmy zniszczone płyty, wyrównaliśmy teren i tam właśnie umieściliśmy kamień. Jeden z szubińskich gospodarzy na wieść o tym, że budujemy pomnik upamiętniający lokalnych Żydów, nieoczekiwanie przyniósł nam macewę, którą przez dziesiątki lat przechowywał w swoim gospodarstwie. Zdecydowaliśmy, że ustawimy ją obok głazu i stworzymy w ten sposób miejsce pamięci przy pomniku.
Kolejne etapy prac nad upamiętnieniem żydowskiego cmentarza przynosiły kolejne wyzwania. – Borykaliśmy się ze sprawami z pozoru błahymi, a jednak kłopotliwymi – wspomina Rzeszowski. Jaką muzykę wybrać do oprawy uroczystości? Jak zapewnić koszerność poczęstunku? Jak wyryć napis na płycie kamiennej w języku hebrajskim, którego kamieniarz nie mógł znaleźć w oprogramowaniu swoich urządzeń? Na szczęście wszystkie problemy pokonaliśmy wspólnymi siłami.
Po prawie roku przygotowań pomnik z tablicą pamiątkową, na której lokalny twórca, Roman Wesołowski z Kcyni, wyrył napis: „Pamięci Żydów szubińskich spoczywających na tym cmentarzu. Szubińskie Towarzystwo Kulturalne, 2011 r.”, został uroczyście odsłonięty w środę, 21 września 2010 roku, w obecności zaproszonych gości: naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha, wicewojewody kujawsko-pomorskiego, parlamentarzystów, przedstawicieli władz miasta i powiatu, pastora ewangelickiego i księdza rzymskokatolickiego z parafii, na której terenie leży cmentarz. Wszyscy duchowni zabrali głos. Przybyli też mieszkańcy miasta i młodzież z miejscowego gimnazjum, która przygotowała oprawę artystyczną. Nie zabrakło nawet salwy honorowej oddanej przez braci kurkowych w galowych mundurach. – Do końca jednak drżałem, czy cała uroczystość przebiegnie bez zakłóceń, czy przybędą wszyscy zaproszeni – przyznaje Rzeszowski. – Wiele wysiłku kosztowało mnie ściągnięcie do Szubina rabina Schudricha. Jeszcze dwa dni wcześniej nie było wiadomo, czy w ogóle dotrze, ale szczęśliwie przybył w ostatniej chwili. Jego obecność była dla mnie świadectwem wagi, jaką przykłada rabin do takich wydarzeń. Wicewojewoda Zbigniew Ostrowski w rozmowie ze mną podkreślił, że swoją obecność na uroczystości traktuje jako wyraźny znak, że państwu polskiemu, które reprezentuje, zależy na idei poszanowania mniejszości religijnych i wzajemnej tolerancji.
Uroczystości zakończyły się wernisażem wystawy wielkoformatowych zdjęć pt. „Sąsiedzi, których już nie ma” autorstwa Daniela Pacha – części fotoreportażu o chasydach prezentowanego na konkursie Grand Press Photo 2006. Wystawa powstała dzięki zaangażowaniu Kamili Czechowskiej – wiceprezes Szubińskiego Towarzystwa Kulturalnego i dyrektor muzeum szubińskiego.
Mirosław Rzeszowski nie kryje zadowolenia: – Moim celem było odzyskanie części zbiorowej pamięci naszej społeczności. Mojej własnej również. Chciałem przypomnieć, że Szubin w XIX wieku był miastem trzech narodów, religii, języków i kultur. Ten cel udało się osiągnąć.
Projekt cieszył się poparciem większości szubinian, choć zdarzały się także przykre komentarze. Jednak Rzeszowski nie dał się zniechęcić: – Widziałem niedawno, jak dwaj starsi Amerykanie pochodzenia niemieckiego szukali tu swoich przodków. Można sobie wyobrazić, że pewnego dnia przyjadą inni, np. Żydzi, i będą pytać o swoje korzenie. Byłoby mi niezręcznie jako Polakowi i szubiniakowi powiedzieć im: „Ten zaniedbany park, w którym leżą śmieci – tam są wasze groby”. Nie mamy środków, by ten obszar otoczyć murem, zabezpieczyć, pielęgnować, upiększyć, nikogo na to nie stać. Dlatego takie symboliczne upamiętnienie to minimum, które powinniśmy zrobić. Jestem wdzięczny wszystkim, którzy razem ze mną tego dokonali.
A Lacuna in the Memory
Mirosław Rzeszowski grew up in a house on the edge of an old Jewish cemetery that looked like an overgrown park and served as a playground for nearby children. “At that time, of course, I was not aware that there was once a Jewish burial ground there,” he says. “I sometimes saw people digging, but only years later did I experience the shock of understanding what they were looking for.”
The cemetery turned into a park was a symbol of a lacuna in the memory of Szubin’s past. There is sometimes a memory in the vicinity of the prewar German community—every sixth citizen of Szubin was a German—yet hardly anyone spoke about the far smaller yet still visible local Jewish community. Rzeszowski set out to restore both peoples to their place in history. In 2008 he founded the Szubin Cultural Association and made its first goal honoring the memory of Szubin’s Lutherans as part of the Reconciliation and Memory project. On August 6, 2009, an obelisk was ceremonially unveiled in the city park with a marble plaque inscribed: “In memory of those who rest in the former Lutheran cemetery.” A publication describing the entire effort came out in November 2009.
The success of this first project brought new plans in its wake. “I was then ready to create a memorial to a second people in the park where I played as a child,” Rzeszowski says. “In the little grove there was a monument to Poles shot by Germans in 1939 on the grounds of the Jewish cemetery. The choice of the execution ground was surely no accident. It was a matter of further aggravating relations between Poles and Jews, and of profaning the cemetery. I thought the site of a monument to the Poles who had been shot would be ideal for commemorating the old Jewish cemetery.” It was a long road from the idea to its realization, however, requiring above all the appropriate permissions and grants. Fortunately, the project titled Szubin Remembers won approval and funding from the local government in February 2010, and work on preparing a place for the monument went full steam ahead. Local companies and private citizens also pledged their support. “Especially helpful to me was Kazimierz Mendyk, who sat on the board of the Association,” Rzeszowski recalls. “The municipal authorities were also supportive. It wouldn’t have been possible to do much without the aid of the mayor, because the grant was tiny and the costs high. Fortunately, the grounds of the old cemetery are now communally owned. That got things moving.”
The bilingual Polish-Hebrew text on the memorial tablet was a delicate issue. Rzeszowski had to prepare very carefully if he wanted to win approval from the officials at the Starostwa of Nakło on the Noteć, the provincial governor’s office, and the Rabbinical Commission for Cemetery Affairs in Warsaw. Jadwiga and Jan Pawlak of nearby Samoklęski Małe donated a boulder on which a plaque was to be placed. Then the problems started. “According to Jewish beliefs, the soil of a cemetery is sacred to the end of the world,” Rzeszowski explains. “That was why we could not disturb it in erecting the monument, so as not to profane the Jewish cemetery. We decided to make use of the existing walkway leading to the monument to the Poles who had been shot, so we removed the broken paving stones, leveled the ground, and that was where we placed the stone. On the news that we were building a monument to commemorate the Jews, a local citizen unexpectedly brought us a matzevah that he had stored at his farm for decades. We decided to place it next to the boulder and thus created a memorial next to the monument.”
Further stages of the effort to memorialize the Jewish cemetery meant further challenges. “We grappled with apparently minor yet vexing issues,” Rzeszowski recalls, “such as what music to choose for the ceremony. How could we ensure that the food was kosher? How to engrave the inscription on the memorial plaque in Hebrew, which the stonecutter could not find in the programming for his machine? Fortunately, by working together, we overcame all these problems.”
It took almost a year to prepare the memorial plaque on which the local artist Roman Wesołowski of Kcynia carved the inscription “In memory of the Szubin Jews who rest in this cemetery. The Szubin Cultural Association, 2011.” It was ceremoniously unveiled on Wednesday, September 21, 2010 in the presence of invited guests including the Chief Rabbi of Poland, Michael Schudrich; the deputy governor of Kujawsko-Pomorskie, members of parliament, city and township officials, the Lutheran pastor, and the priest from the Roman Catholic parish within which the cemetery lies. All the clergymen spoke. Local residents and secondary-school students, who prepared an artistic program, attended. There was even an honorary salvo from the local hunting fraternity in their gala costumes. “To the end I was trembling over whether the whole ceremony would come off without a hitch and whether the invited guests would arrive,” Rzeszowski admits. “It took me a lot of work to get Rabbi Schudrich to Szubin. Even two days earlier it was not clear that he would make it, but fortunately he arrived at the last moment. For me, his presence was a testimony to the importance he attaches to such events. Deputy Governor Zbigniew Ostrowski stressed when talking to me that he regarded his presence at the ceremony as a clear sign that the Polish state, which he represents, attaches importance to the idea of respect for religious minorities, and mutual tolerance.”
The ceremonies concluded with the opening of an exhibition of large-format photographs titled The Neighbors Who Are No More by Daniel Pach, which was part of a photo-reportage about the Hasidim that he presented at the Grand Press Photo 2006 competition. The exhibition was possible thanks to the involvement of Kamila Czechowska, the deputy chair of the Szubin Cultural Association and director of the Szubin museum.
Mirosław Rzeszowski does not conceal his satisfaction: “My goal was to recover a part of the collective memory of our community. My own as well. I wanted this to be a reminder that, in the nineteenth century, Szubin was a city of three peoples, religions, languages, and cultures. This goal was achieved.”
The project enjoyed the support of most local residents, although there were also some unpleasant remarks. Yet Rzeszowski was not discouraged. “I saw not long ago how two older Americans of German origins were looking for their ancestors here. We can imagine that others, for instance Jews, will come someday to ask about their roots. It would be awkward for me as a Pole and a resident of Szubin to tell them, ‘That neglected park where there’s litter lying around—that’s where your graves are.’ We don’t have the resources to surround it with a wall, to maintain and beautify it. Nobody can afford that. That’s why such symbolic memorialization is the minimum we should do. I’m grateful to all who joined me in accomplishing it.”



